czwartek, 10 października 2013

Winter is coming!


Premiera książki nigdy nie wzbudza takich emocji, jak premiera filmu, serialu czy nawet gry. O "Pieśni Lodu i Ognia" nie wiedziałam nic, dopóki HBO nie wyemitowało pierwszego odcinka serialu "Gra o Tron". Twarze bohaterów obserwowały nas z każdego zakątka Empiku, G.R.R. Martin stał się popularnym memem na kwejku, a wątek "Gry..." stał się najczęściej odwiedzanym na forach książkowych.

Przyznaję, zaczęłam od serialu. Parę pierwszych odcinków "połknęłam" w jeden dzień i... wyłączyłam. Nie, nie dlatego, że mi się nie podobało. Przeciwnie. Pomyślałam, że jeśli serial jest tak ciekawy, to książka musi być co najmniej równie świetna. Początki były ciężkie. Tyle nowych postaci, herbów i miejsc. Poza tym trudno było uciec przed spojlerami, bo serial mocno już wyprzedzał pierwszy tom książki. Potem było już coraz lepiej.

Nie będę pisać o czym "Gra o Tron" opowiada, bo na pewno wszyscy już to wiecie. Zresztą, nawet jakbym próbowała, zwyczajnie bym nie podołała. Te wszystkie wątki, intrygi, spiski - nie da się tego opisać w paru zdaniach.

G.R.R Martin dołączył do moich ulubionych pisarzy fantastyki: Tolkiena i Sapkowskiego. Świat który wykreował jest przemyślany w każdym calu. Czytając, przenosimy się zupełnie gdzie indziej, oderwani od codzienności. Martin stworzył też gamę zróżnicowanych, realistycznych postaci. Każdy znajdzie wśród nich kogoś, kogo uwielbia i nienawidzi.

Książka a serial

Fabuła "Gry o Tron" niemalże idealnie pokrywa się z serialem. Telewizyjny świat bardzo dobrze odwzorowuje ten książkowy. Ekranizacja jest bardzo dopracowana, może nawet ciut bardziej niż książka.

Różnice są dwie. Po pierwsze, jeśli nastawiacie się na erotykę i seks-sceny, o których jest tak głośno, zdecydowanie proponuję serial. HBO, jak zwykle, proponuje nam serial przepełniony seksem. Książkowym postacią też towarzyszy erotyka, ale w zupełnie innym wydaniu - subtelniejszym.

Po drugie, chociaż postaci są w większości bardzo dobrze dobrane i odpowiadają moim wyobrażeniom, to niektóre są po prostu dużo starsze niż książkowe odpowiedniki. Nie stanowi to aż takiej różnicy, poza tym, że wiele fanek serialu jest na zabój zakochanych w Jonie Snow i wielce zszokowanych, kiedy okazuję się, że ma 14 lat.


"Pieśń lodu i Ognia" to nie tylko "Gra o Tron"...

... ale to właśnie ona jest najlepsza. Tam G.R.R Martin pokazał 100% swoich umiejętności i kreatywności. Przede wszystkim ta powieść "płynie". Autor miał pomysł, wszystko współgra i tworzy piękną całość. W następnych częściach już jest coraz gorzej. Wątki robią się coraz bardziej nużące, a fabuła wymuszona.


Jeśli jeszcze wahacie się, czy zabrać się za pierwszy tom, to przejrzyjcie opinie innych czytelników. Nie spotkałam osoby, której "Gra o Tron" nie urzekła. Jeśli miałabym oceniać w liczbach, pierwsza część uzyskałaby 10/10. Następnie, niestety, coraz mniej.
Na zakończenie.

1 komentarz:

  1. Bardzo bardzo bym chciała przeczytać tę książkę, tak samo jak trylogię Millenium (: Niestety nie mam czasu!!!! :(

    OdpowiedzUsuń