Wczoraj był Dzień Postaci z Bajek i gdyby wszystko szło zgodnie z moimi początkowymi założeniami, miałabym gotowy na wczoraj post na ten temat, ale nie wyszło znów i jak zwykle jestem do tyłu. Mogę podumać na ten temat dzisiaj, dzień później? Udawajmy, że jest na czas, a ja od jutra postanawiam być człowiekiem choć troszkę bardziej zorganizowanym.
Moimi ulubionymi postaciami była Jane z Tarzana i Alicja, ta z Krainy Czarów. Są zupełnie od siebie inne; pierwsza z nich jest twardą kobietą nauki; druga małym dzieckiem, które dopiero uczy się, jak żyć. Trzecia bajkowe postać (również Disneyowska! raczej nie akceptowałam innych bajek w dzieciństwie, no może z wyjątkiem dobranocek), którą podziwiałam to Sindbad. Hihi, pamiętam, że w wieku lat sześciu widziałam go na miejscu mojego przyszłego męża, to-były-czasy.
Nie przepadałam za to za rozmemłanymi księżniczkami lub też syrenkami, dlatego nigdy za bardzo nie lubiłam włączać "Arielki" albo "Pięknej i Bestii". Wolałam twarde charaktery.
Dlaczego postacie z bajek są dość istotne? Bo kiedy byliśmy jeszcze małymi bąblami, nie mającymi innych zadań do wykonania w ciągu dnia niż szeroko pojęte "bycie grzecznym", to właśnie od nich uczyliśmy się mnóstwa różnych prawd, zwłaszcza tych dotyczących postawy życiowej i moralności. Oczywiście, nieświadomie. Oglądamy bajkę, a do podświadomości już wtedy dostają się pewne fakty, zostają wyryte twardo w pamięci i zostają, już na zawsze. Uwielbiamy naszych bajkowych doradców i chcemy stać się tacy jak oni, dlatego dziewczynki zakładają sukienki i papierowe korony pomalowane na złoto, a ja dlatego udawałam Indiankę (no, Pocahontas też lubiłam, nie da się ukryć).
Do pewnego czasu. Potem się wyrasta, idzie się do szkoły, a w szkole wymaga się od nas wybrania autorytetów poważnych. Zwykle postaci historycznych, których życiorys jest wypchany do pełna heroizmem, poświęceniem i dobrem, a przede wszystkim - patriotyzmem. *tu mogłabym walnąć cały akapit o temacie przewodnim "patriotyzm", ale niestety, to już całkiem wykracza poza granice tematyczne bloga, więc ekhem, wstrzymam się!*
Przyznaję się. Nie mam autorytetu, a przynajmniej nie mam poważnego autorytetu. Może nie wyrosłam, może w gruncie rzeczy nadal jestem jeszcze dzieckiem i nie znam się na życiu, ale wolę kierować się mądrościami z "Alicji w Krainie Czarów" niż prawdami zawartymi w encyklikach Jana Pawła II.
__________________________________________________________
Po tej cienkiej linii zwykle zaczyna się prywatne jęczenie, przepraszanie i zapowiadanie, ale dzisiaj zawarłam to na początku, więc zostaje nic innego, jak spytać o wasze ulubione postacie bajkowe : ). Ciekawa jestem, czy to tylko ja mam uraz do blondynek w sukienkach i koronie.
Przyznaję się. Nie mam autorytetu, a przynajmniej nie mam poważnego autorytetu. Może nie wyrosłam, może w gruncie rzeczy nadal jestem jeszcze dzieckiem i nie znam się na życiu, ale wolę kierować się mądrościami z "Alicji w Krainie Czarów" niż prawdami zawartymi w encyklikach Jana Pawła II.
__________________________________________________________
Po tej cienkiej linii zwykle zaczyna się prywatne jęczenie, przepraszanie i zapowiadanie, ale dzisiaj zawarłam to na początku, więc zostaje nic innego, jak spytać o wasze ulubione postacie bajkowe : ). Ciekawa jestem, czy to tylko ja mam uraz do blondynek w sukienkach i koronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz