sobota, 31 sierpnia 2013

Dzień blogów + podsumowanie wakacji 2013.

Dobra. Liczyłam, że w wakacje zaleję Was postami na blogu, że będę mieć milion pomysłów i pisać codziennie, a niestety, jak już wiemy, tak się nie stało. Fala inspiracji i dobrych tematów przyjdzie do mnie pewnie we wrześniu, kiedy pewnie pisanie zejdzie na drugi plan. Jak zwykle optymistycznie, jej
.
Zostawiam Wam na koniec wakacji podsumowanie - po dwumiesięcznej (albo i nawet trzymiesięcznej? nie pamiętam!) przerwie.

Muzyka.

Nie da się nie zauważyć znaczącej przewagi wokalistek nad wokalistami; zwłaszcza jeśli chodzi o artystów solowych. Raczej też wybierałam zespoły, w których śpiewają dziewczyny. Dziwne, zwykle zawsze działało to u mnie na odwrót.
Sierpień niemal w całości należał do Florence Welch, czasem z zespołem, czasem samej. Zwykle były to livy z koncertów, najbardziej lubię te z dziesiątego sierpnia tego roku, fajnie jest mieć świadomość, że gdzieś w tym tłumie rąk i głów gdzieś są moje ręce i głowa! Pokochałam prawie że wszystkie piosenki F+TM i teraz żyję ich muzyką, słucham bez przerwy. Ciekawe, czy mi się kiedyś znudzi.
W poście, w którym pisałam o koncercie Flo, nie wspomniałam nic o samej organizacji i jakichkolwiek innych wrażeniach z festiwalu, chyba najwyższa pora się za to zabrać.

Organizacja troszkę jednak kulała. Było mnóstwo ludzi. Rozumiem, że festiwal, że wszyscy chcą zobaczyć, że każdy chce itd., ale hm, wydaje mi się, że została sprzedana zbyt wielka ilość biletów, później ciężko było komukolwiek ogarnąć ten tłum. Kolejki do wszystkiego, do wejścia, do picia, do jedzenia, trudno było o wolny metr kwadratowy ziemi. Ponoć potem brakło kubków do piwa (:D) i co więksi desperaci grzebali w koszach, coby znaleźć jakiś wolny, prawie-że-nieużywany (:DDDD). Niestety, nie wiem jaki był finał tej akcji, akurat mniej więcej w tym samym czasie musiałam zbierać się już do domu.

Hm, i nie rozumiem, dlaczego nikt nie zaopatrzył strefę z szeroko pojętym piciem w *jaktosięnazywa*, te, te takie pojemniki, z których nalewa się napój, jak w kinie, wiecie, o co chodzi. Wszystko było nalewane z butelki do kubka, co zabierało więcej czasu niż powinno.

Poza tym, czytałam i słyszałam w internecie (tu i tam, a szczególnie na last. fm), że było sporo szeroko pojętej gimbazy, rozwrzeszczanych nastek itp, a szczerze mówiąc, czułam się tam jak jedyna piętnastka na świecie, która przez przypadek trafiła na zlot studentów. Grupa wiekowa 19-20+ zdecydowanie przewyższała wszystkie inne.

Pozostali  artyści to w większości ci, których już wcześniej znałam i jestem prawie pewna, że przynajmniej o połowie coś pisałam. Nowanowa jest wciąż Mela Koteluk, ostatnimi czasy nie mogę się od niej uwolnić i pewnie jeszcze na długo tak zostanie. Ma w sobie coś, co sprawia, że chce się do niej wracać.

Kto znalazł na obrazku Nosowską? Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to może uda mi się wybrać na Męskie Granie do Żywca, ostatniego dnia sierpnia. Jak na razie niestety jeszcze nic nie wiadomo.
Wiadomo. Siedzę w domu, piszę bloga, a w drugiej karcie mam włączony stream. Czekam na Melę Koteluk!

Poza tym słuchałam też sporo piosenek zasłyszanych w radiu (:DD pierwszy raz od stu lat!), moim hitem jest Can't Hold Us, cudo! Znam chyba wszystkie z tegorocznego repertuaru, kilka lubię, większość mnie wkurza, bardzo. Do akceptowalnych należą Counting Stars, Safe and Sound, Love Me Again, Dear Darlin' i, mój faworyt 

O. Nie mogłabym też wspomnieć o najnowszej (? pewności nie mam) piosence Sylwii Grzeszczak. Wpadam w niepohamowaną furię słysząc tę piosenkę.

Filmy&Seriale!

Wakacje i ferie chyba od zawsze były dla mnie czasem oglądania seriali, w roku szkolnym nigdy nie mam na to czasu. Bo już tak mam, że jeśli zacznę oglądać serial, który ma w miarę ciekawą fabułę, jest nakręcony wystarczająco poprawnie i gra aktorska jest na dobrym poziomie, to nie jestem w stanie ograniczyć się do kilku odcinków dziennie. Seriale to dla mnie kilkudniowy film, podział na odcinki mógłby w zasadzie nie istnieć wcale.

W tym roku znalazłam sobie trzy; Skins 7 w czerwcu; Lost i Pretty Lttle Liars w sierpniu, oglądane zamiennie.
Niestety, jeszcze żadnego z nich nie skończyłam (i na razie się na to nie zapowiada...), ale mam w planach osobny post o każdym z nich.

Jeśli chodzi o filmy...
Zeszły na drugi plan, zdecydowanie. Widziałam tylko kilka, ani raz nie wybrałam się do kina i ubolewam, bardzo! Zwłaszcza, że w repertuarze znalazło się kilka filmów, które naprawdę bardzo chciałam zobaczyć.

Moja przyjaciółka ogląda mnóstwo filmów, dużo więcej niż ja. Mamy podobny gust, a ona się zna i chyba wszystkie filmy, które oglądałyśmy w wakacje, wybrała ona. Tym sposobem niemalże pierwszy raz w życiu obejrzałam dwa horrory; Oszukać przeznaczenie, dwie pierwsze części. Poza tym był jeszcze Narzeczony mimo woli i dwa filmy, których tytułów niestety nie pamiętam, jeden był o dzbanku na herbatę, z którego wysypywały się dolary (genialny!), a drugi o porwaniu, też całkiem niezły.

Książki.


Nie, nie czytam książek o wampirach, wyrosłam z nich już kilka lat temu. Jednak, aktualnie jestem w połowie trzeciej księgi Pamiętników Wampirów. Trochę mnie męczy, trochę tragicznie napisana i trochę ogólnie słaba. Wylądowałam na wakacjach z rodziną bez książki, w pobliżu stał namiot z napisem "Tanie Książki", w mieście nie było ani jednej księgarni. Miałam do wyboru jeszcze kilka innych książek z wampirzych opowieści, ale wybrałam tę, bo a) jest bestsellerem, a wychodzę z założenia, że jeśli ludzie kupują, to jest dobre i b) tylko ją kojarzyłam.
Przynajmniej upewniłam się na sto procent że opowieści tego typu są absolutnie nie dla mnie.

Poza tym, u góry, dwie pierwsze książki to moje ulubione, obydwie są moje, nie pożyczane  ♥. Obydwie pożarłam w dwa dni i do obydwóch wracałam kilka razy.

Samotność w też nie była zła, ale spodziewałam się jednak czegoś nieco lepszego. Warto było czytać dla zakończenia, które okazało się zupełnie poetyckie, sensowne i takie ładne, w odróżnieniu do całej reszty książki.

Poza tym, moje czytanie w wakacje miało przesłanie mniej więcej takie >, już wkrótce zaczną się konkursy i męczenie powieści historycznych/innych dzieł, za którymi naprawdę nie przepadam :<. Całe szczęście, że oprócz trzeciej części Dżungli Podświadomości nie wychodzi nic wartego uwagi w przyszłym czasie.

I, na koniec najlepsze!

Dzień blogów.

Mamy dzisiaj 31 pierwszy sierpnia, dzień blogów. Wyczytałam ostatnio, że jest taka tradycja w blogosferze, że trzeba podzielić się przynajmniej pięcioma blogami, które się czytuje i lubi. Ta-dam!

♥ Looquah http://www.looqash.com/ , no bo jak można go nie uwielbiać.
♥ Zwierz Popkulturalny, co tu dużo mówić, wszyscy ją uwielbiają http://zpopk.pl/
♥ taki jeden blog, o którym Tattwa pisała, ale nie mogę znaleźć adresu, AGHR.
♥ wszystkie "moje", Radziecka Inwersja, Nieszafiarka i Just a Carousel
♥ pierdyliard innych, na które trafiam, czytam, stwierdzam, że są świetne, a potem zapominam adresu, PRZEPRASZAM.
________________

W razie kwiatków i krzaków przepraszam, ale nie mam siły czytać i sprawdzać, śpieszy mi się, bo mam ostatnie godziny dostępu do komputera, a SERIAL SAM SIĘ NIE OBEJRZY. Wiem, wiem, powinnam się wziąć za to wcześniej i mieć pięknie ułożony tekst bez ani jednej skazy, ale jakoś tak nie było okazji.

2 komentarze:

  1. Dzięki za wspomnienie o zapadłej w sen zimowy Radzieckiej Inwersji, ale miło by było, gdyby to był jednak link to może ktoś kliknie XDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Da się zrobić :D/ L.

    OdpowiedzUsuń